Koniec roku 2021 to jednocześnie początek budowania przestrzeni, jaką jest dzisiaj Dolnośląska Fundacja Onkologiczna. Zalążek tej idei związany jest z moją ówczesną pracą w hospicjum, z towarzyszącymi jej doświadczeniami i przemyśleniami. Przebywanie wśród osób doświadczających choroby onkologicznej w sposób bezpośredni lub jako rodzina osoby chorującej, obserwowanie ich zmagań, problemów i codzienności, sprawiły, że zrodziła się we mnie silna potrzeba działania w tej przestrzeni. Jako osoba aktywna, dla której każdy problem jest wyzwaniem i zadaniem do wykonania, największy potencjał widzę w działaniu, zwłaszcza w obszarze, na który mamy realny wpływ, czyli w obszarze naszego zdrowia. O Dolnośląskiej Fundacji Onkologicznej na łamach najwazniejsze24.pl napisała Joanna Gadzińska.
Uważam, że najlepszym narzędziem do walki z chorobami cywilizacyjnymi, jakimi bez wątpienia są choroby nowotworowe, jest szeroko rozumiana profilaktyka i edukacja, która nie może kończyć się na szkole, ale podstawowym warunkiem jej skuteczności jest trwanie przez całe życie. Nie lęk i strach przed chorobą powinien nas motywować do dbania o siebie, ale wiedza i świadomość, jak nasze codzienne wybory mogą wpłynąć na komfort naszego życia. To jest główna idea, jaka przyświecała nam na początku drogi i przyświeca do dziś.
Jako osoby wywodzące się ze środowisk związanych z szeroko pojętym ruchem i aktywnością fizyczną, staliśmy się na początku niejako żywym przykładem na to, jak ruch zmienia życie, jakim jest zbawiennym środkiem zarówno dla naszego ciała jak i naszej duszy, jak wielu z nas pomógł przetrwać kryzys zdrowotny. W tym właśnie kierunku stawialiśmy nasze pierwsze kroki jako głosiciele profilaktyki zdrowotnej poprzez zdrowy ruch i sprawność fizyczną, organizując biegi, mitingi i akcje sportowe.
Jak wiadomo, ruch sprzyja również nowym pomysłom, i tak, niejako w biegu, naturalną konsekwencją tego zaangażowania była decyzja o rozpoczęciu studiów na kierunku psychoonkologii. W tym czasie, również za sprawą Iwony Nawary z fundacji UNICORN, zachwyciłam się terapią Simontonowską, jej mądrym podejściem do chorowania i zdrowienia oraz perspektywą, która zmienia myślenie zarówno osób chorujących jak i ich bliskich. Przejście szkolenia i uzyskanie certyfikatu terapeutycznego było już tylko kolejnym, niemal oczywistym dla mnie, zadaniem do wykonaniem. I tak, od przeszło dwóch lat, wraz z koleżanką prowadzimy rocznie dwa cykle warsztatów, które trwają po trzy miesiące, a ponieważ na naszym terenie jest to jedyna tego typu oferta, chętnych i potrzebujących jest bardzo dużo.
Kiedy z dzisiejszej perspektywy spoglądam na te nasze początki, mam wrażenie, że upłynęło nie cztery, ale co najmniej dziesięć lat. Liczba wydarzeń, akcji, projektów, warsztatów, liczba spotkanych i zaangażowanych osób, a wreszcie liczba osób, którym udało się realnie pomóc, przeszła nasze najśmielsze oczekiwania i wyobrażenia, które mieliśmy, podpisując akt założycielski DFO.
Dziś jest to miejsce, które bije sercami tych wszystkich ludzi i tętni atmosferą tych wszystkich wydarzeń. To właśnie sami pacjenci, ich potrzeby i pytania sprawili, że wkrótce w naszej ofercie pojawiły się warsztaty pt. „Nie daj się rakowi”- edukujące w kierunku podejścia do zdrowego żywienia w kontekście chorób onkologicznych. Uczyliśmy się, jak zdrowo myśleć i jak twórczo zdrowieć, jak zaakceptować siebie i codzienność.
Co ważne podkreślenia, my wciąż uczymy się od naszych podopiecznych, to oni mówią nam, co jest im najbardziej potrzebne, czego brakuje im w codziennym życiu z chorobą lub chorym bliskim. I z takich właśnie rozmów zakwitło u nas przekonanie, że dużo lepiej zdrowieje się i żyje z drugą osobą u boku, a najlepiej z grupą, którą łączą te same problemy, pytania, ale również wspólne pasje, zainteresowania i radości. I tak, krótko potem, na stałe dołączyła do naszej codzienności arteterapia, gdzie w twórczej atmosferze przy nauce wyplatania makram dwa razy w tygodniu wybrzmiewają właśnie podobne echa codziennych ludzkich spraw, zawiązują się przyjaźnie, a grupy warsztatowe zamieniają się w grupy wsparcia.
W pewnym momencie pomyśleliśmy, że skoro profilaktyka nie może kończyć się na szkole, to tam właśnie powinna się również jak najszybciej zacząć. Z myślą o najmłodszych, ale również niełatwych odbiorcach wyszliśmy w propozycją warsztatów dla szkół podstawowych i wkraczających w dojrzałe życie dziewcząt. Tak powstały lekcje o zdrowiu ginekologicznym dostarczające elementarnej, a jednocześnie potrzebnej wiedzy o tym, jak zmienia się ciało w okresie dojrzewania, jak sobie z tymi zmianami radzić i jak uczyć się je akceptować. W ciągu dwóch lat spotkaliśmy się na warsztatach z blisko pięciuset dziewczętami z dolnośląskich szkół. Te lekcje wybiegają poza biologię, co jest możliwe między innymi dzięki zaangażowaniu blogerki i edukatorki ginekologicznej, która w swobodny sposób, zrozumiałym językiem i bardzo obrazowymi metodami dociera do młodych głów, oswajając najtrudniejsze tematy zdrowia ginekologicznego i ciała młodej kobiety. Na tych spotkaniach początkowe onieśmielenie i wstyd zostają wyparte przez zainteresowanie, poczucie bycia rozumianą, ciekawość własnych przemian i poczucie decyzyjności w sprawach własnego ciała.
Często w naszej przestrzeni jest tak, że rzeczy współdzieją się i przeplatają, i zdarza się, że podczas, kiedy na drugim piętrze dziewczęta uczą się oswajać z procesem dojrzewania, na dole stoi osteobus, w którym seniorzy w ramach naszej akcji „Nie łam się” korzystają z badań profilaktycznych w kierunku osteoporozy. Bo tak, jak już wspomniałam, dbanie o siebie to temat na całe życie. Stąd wiele naszych akcji dedykujemy właśnie seniorom. Zachęcając do badań profilaktycznych, ale również edukując w kierunku nowych zdobyczy cywilizacji, jak to ma na przykład miejsce podczas zajęć o nazwie „Przez różowe okulary”. Z jednej strony przybliżamy im świat nowych technologii, z drugiej zaś rozprawiamy się z mitami i strachem wynikającym z niezrozumienia zmian.
Nasze akcje i zadania, kampanie i współprace noszą często konkretne imiona i nazwiska, dotyczą konkretnych ludzi z konkretnymi potrzebami i mamy wtedy poczucie, że puszczamy w świat energię i moc, która niejednokrotnie przyda się dalej, bo nasi podopieczni na fali uzyskanej od nas pomocy zaczynają wspierać innych potrzebujących. Stają się żywym świadectwem, przykładem i motywacją.
Kalendarz Dolnośląskiej Fundacji Onkologicznej zapełnia się w miarę upływu roku. Wiele naszych akcji i projektów weszło do niego na stałe, jak na przykład wspomniana arteterapia czy terapia Simontona. Na stałe mamy w naszej ofercie wsparcie psychologiczne- konsultacje z psychoonkologiem. Znajdują się tam również szkolenia „Między empatią a profesjonalizmem – jak rozmawiać z pacjentem onkologicznym” czyli warsztaty dla specjalistów i bliskich, które uczą, jak skutecznie i z empatią rozmawiać z osobami chorymi na raka. Ale niestraszne są nam również takie działania, które pojawiają się spontanicznie, są nagle wyśnionym pomysłem lub reakcją na konkretną potrzebę. Tak jak już wspominałam u nas pomysł lub potrzeba równa się zadanie.
Stałym punktem na naszej mapie są Dni Kobiet, które gromadzą w naszej fundacji ogromną kobiecą energię, siłę bycia razem wokół problemów, które nurtują kobiety oraz drobnych przyjemności, które sprawiają im ogromną radość i budują poczucie wspólnoty. Joga, masaż, refleksologia, piękny kapelusz z woalką czy eleganckie boa z piór powieszone na szyi, turban, lub peruka na głowie, na której niewiele zostało po chemii, niejednokrotnie sprawiają, że sama kobieta patrząc w lustro, widzi, jaka jest silna i sprawcza, ile może dać sobie i wreszcie, czym może podzielić się z innymi. Takie chwile nas uskrzydlają.
W naszym grafiku faktycznie robi się gęsto, coraz gęściej, a chętnych do udziału i skorzystania z naszego wsparcia i naszej oferty jest zawsze więcej niż miejsc, które możemy zapewnić. I to tylko pokazuje mi i moim współpracownikom, że idziemy w dobrym kierunku, że to, co robimy, jest ważne i potrzebne, że każdy uśmiech, uścisk, słowa i wdzięczność potwierdzają ten kierunek i ładują nasze baterie.
Nic z tego, co wymieniłam, nie wydarzyłoby się, gdyby nie nasi wolontariusze, partnerzy i przyjaciele. Oddani, pomysłowi, szczodrzy, kompetentni i świadomi korzyści, jakie niesie ich praca, wsparcie i zaangażowanie. Bo ludzie są po prostu sobie potrzebni, a zdrowie jest w naszej głowie.
Joanna Gadzińska